sobota, 1 lutego 2014

Rozdział VII Cz.2








Są łzy, które jak ogień się palą.
Są serca, które nigdy się nie żalą.
Są skargi, na które nie ma sędziego.
Więc jeśli ktoś płacze nie pytaj!!!
DLACZEGO?



Po kąpieli jak to zawsze bywa trzeba się ubrać. No ale niestety mądra Lena zapomniała ubrań. Lepiej zabrzmi jak powiem nie miała czasu o tym myśleć. Dlatego musiałam po nie jakoś pójść, ale tak, żeby nie natknąć się na Kurka. Na moje szczęście nie trafiłam na niego po drodze i już po kilku minutach byłam ubrana i mogłam w spokoju zjeść śniadanie...wydawał mi się, że w spokoju, ponieważ kiedy wyszłam z łazienki wpadłam na Bartka i gdyby mnie nie złapał leżała bym na podłodze.
-O widzę, że księżniczka już się wyszykowała.-powiedział pzytulając mnie
-O widzę, że królewicz nie umie chodzić.-odpowiedziałam wyswobadzając się z jego objęć i ruszyłam w stronę kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie, a raczej obiad, bo jest godzina 13.30
-No to co jemy?-Zapytał Bartek zacierając ręce.
-Ja to spaghetti, a ty to co sobie ugotujesz..-powiedziałam beznamiętnie
-O cho widzę, że po ślubie to nie mam co liczyć na obiadki..-zironizował
-Taa..jak się doczekasz na ślub..-mruknęłam
-Coś mówiłaś?-zapytał
-Że już się nad tobą zlituję, sieroto jedna! A tak w ogóle to gdzie są wszyscy?
-Malina jeszcze nie wróciła z rozmowy o pracę, Michalina z Łukaszem poszli do niego, a i kazała przekazać, że nie wraca na noc i Olivia tak samo! No a Marysia na wykładach...no i to by było na tyle..-powiedział
-A ty nie masz treningu?-popatrzyłam na niego
-Miałem o 8. Na dzisiaj wystarczy.
-Aha.-mruknęłam odlewając makaron
-A Malina jeszcze nie znalazła pracy?-zapytał zdziwiony
-Jeżeli dzisiaj je się nie powiedzie to nie.-powiedziałam-Szkoda mi jej biedaczka szuka już od pół roku i ani rusz.-westchnęłam
-A ja jej mogę chyba pomóc. Jeżeli nic nie znalazła.-powiedziała tajemniczo.
-Prościej panie Kurek, prościej.-powiedziałam zainteresowana jego wypowiedzią
-Ale tu pani Kurek się nie da prościej. Zwolniło się u nas w klubie miejsce w sztabie...pamiętasz tego Fredzia?-zapytał pokiwałam na znak, że tak, więc kontynuował-No! Wyjechał za granice! I szukają teraz kogoś na zastępstwo!-zakończył swój monolog
-No to świetnie! W końcu się do czegoś przydasz!-poklepałam go po ramieniu
-Oj Lena, Lena...-westchnął

Zjedliśmy obiad, przygotowany przez mnie. I pozmywaliśmy naczynia. Potem ułożyliśmy się wygodnie na kanapie i oglądaliśmy jakieś denne seriale.
-Nudzi mi się..-marudziłam
-Mi też...-odpowiedział mi
-Nudzi mi się..
-Mi też...
-Nudzi mi się...
-Mi też..
-Nudzi mi się...Ej a może..albo nie..
-Co może?-zaciekawił się
-Idziemy do Karola!-powiedziałam i wstałam, ale Bartek ani rusz.-No chodź...-powiedziałam ciągnąc go za rękę-No rusz tą dupę!-powiedziałam ale ten nawet nie drgnął, a więc trzeba działać podstępem.-Będzie nagroda..-powiedziałam zalotnie
-Jaka?!-ożywił się
-Zobaczysz! Chodź!-powiedziałam i wyszłam na korytarz, a zaraz za mną Bartek
Droga minęła nam nawet spokojnie nie licząc kilku..no może kilkunastu gleb w wykonaniu Bartka oraz moim. Po drodze wstąpiliśmy do stonki po zapasy żelek i 15 min później byliśmy już pod mieszkaniem Kłosa. Tak jak to mieliśmy w zwyczaju wpadliśmy do jego mieszkania bez pukania i to był nasz błąd, gdyż na środku przedpokoju stała torba treningowa. Na moje szczęście Bartek szedł pierwszy i ja miałam miękkie lądowanie czego nie mogę powiedzieć o nim.
-Wiesz co kochanie??-wysapał
-No co misiu?-zapytałam ciągle na nim leżąc
-Coś mi gnieciesz...-mruknął
-Ach tak?-zmrużyłam oczy i poprawiłam się do pozycji siedzącej (wciąż na nim)
-Teraz lepiej...o wiele lepiej.-powiedział uśmiechając się i łapiąc mnie za biodra
-Gdzie z tymi łapami.-powiedziałam zrzucając je z moich bioder
-O...a tu co się dzieje??-Karol zastał nas w dość dwuznacznej pozie
-O a kto zostawia torbę na środku korytarza?-zapytałam wstając z Kurka
-No jak to kto Karolek!-powiedział Siurak podnosząc się z podłogi
-Mniejsza...Co was do mnie sprowadza?-zmienił temat Kłos
-Żelki!!-powiedzieliśmy razem z Bartkiem
-Bylibyście świetną parą!-powiedział
-No coś ty?-zironizowałam
-Jakoś wszyscy nam to mówią..-powiedział siatkarz puszczając mi oczko
-Czep się!-Fuknęłam i zaraz dodałam-Mam żelki!-potrząsnęłam reklamówką
-W takim razie zapraszam!!-powiedział i przepuścił nas dalej

Wieczór minął nam wesoło. Postanowiliśmy pooglądać kabarety. Ale była zabawa. W mojej pamięci utkwiły mi dwa momenty "Przepraszam bardzo, co za pajac ją tam postawił ?! No hello! Siatka na środku boiska, co to rybołowieństwo chutrem mam wypływać? 1, 2, 3 Foch!" oraz
"Ja miałem ostatnio taką akcję, jak mi pielucha pękła. Poważnie jaka była akcja. Cała rodzina się zeszła. Łazili po domu chyba myśleli, że szambo pękło.No szukali źródła. Łazili, łazili można powiedzieć...rozeszło się po gaciach..."Śmiechu było co niemiara. W między czasie dostałam smsa, że Malinie nie udało się znaleźć pracy. Chyba Bartek będzie musiał pomóc.Ale o tym jutro.A, że dzisiaj zrobiło się późno zostaliśmy u Karolka na noc. A, że ma tylko jeden wolny pokój, a w salonie małą niewygodną kanapę, musiałam spać z Kurkiem w jednym łóżku...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że nowy rozdział  Wam się spodoba :D  Udanego weekendu i początku nowego tygodnia! ;* A dla niektórych udanych ferii :D - Ola

CZEMU TE FERIE SIĘ TAK SZYBKO SKOŃCZYŁY :( I znów do szkoły...
Ale nie to mnie martwi a mianowicie mała ilość komentarzy! Chyba się będziemy gniewać :c



4 komentarze:

  1. chyba nie do końca to skumałam. Mieli podobno udawac parę. To jak to w końcu z nimi jest? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To oni udają że są parą, prawda? Tylko Karol wie, że udają, tak? :D Też nie czaję xd Ale rozdział świetny ;p haha torba na środku xd Ja ferie mam dopiero od 15 lutego ;c :D
    Pozdrawiam ;** Zapraszam na nowy rozdział : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny :) Żelki zawsze są dobre na wszystko :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To udawanie pary przeniosło się już chyba też na życie codzienne :D Choć według mnie Bartek nie miałby nic przeciwko nie udawaniu, a prawdziwemu związkowi. A ja gdybym mieszkala sama, to torbę po treningu też rzucałabym w przedpokoju, nieważne, że to na środku drogi xD

    OdpowiedzUsuń